11 lipca 2025

Literatura... i 'Lato z miniaturą'

 A może lato z miniaturą?

Ta myśl pojawiła się nagle, gdy jeden z miesięczników zaproponował listę "21 doskonałych książek na lato..." do przeczytania w jeden dzień. Nie wszystkich w jeden dzień, oczywiście, tylko po kolei. Spojrzałam na tamten wykaz, potem na swój spory regał, na którym duża część książek wciąż czeka na przeczytanie, co zresztą robię często (w sensie: przeglądam), bo lubię, ale zwykle ten przegląd własnych książek wywołuje we mnie jakiś rodzaj winy, że oto one, moje własne, czekają, a ja wciąż czytam biblioteczne... Tym razem jednak w centrum mojego zainteresowania znalazły się te niepozorne pod względem zajmowanego miejsca, zwykle niknące wśród panoszących się i otaczających je dość opasłych tomów. I zupełnie znikąd pojawił mi się uśmiech i zdanie, które już tu przywołałam w kontekście kwiatków i zwierzątek: "małe jest piękne".


Czy da się to odnieść do literatury?
To się okaże pod koniec lata, tymczasem...

Philippe Delerm - "Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności"




PS 1. Ten post sobie jutro przypnę, bo będę do niego wracać, aby dopisywać kolejne tytuły przeczytanych maluchów.

PS. 2. Lista, która mnie zainspirowała, jest tutaj: https://twojstyl.pl/.../21-doskonalych-ksiazek-ktore-da.... Autorką publikacji jest Agnieszka Nieradzka-Prokopowicz 

12 lipca 2025
Éric-Emmanuel Schmitt - "Tajemnica pani Ming"



13 lipca 2025
José Mauro de Vasconcelos - "Na rozstajach"
Trzecie spotkanie z Zezé, poprzednie to: "Moje drzewko pomarańczowe" i "Rozpalmy słońce"



01 czerwca 2025

Literatura i... Dom Książki


  Byłam dzisiaj na tak mocno wyczekiwanym otwarciu Domu Książki przy ulicy Gwarnej i... jestem rozczarowana. Fakt, że z książek nie da się utrzymać kilkupiętrowej kamienicy w centrum, ale... książek jest malutko. Tylko niewielka przestrzeń na parterze, po prawej stronie i kilka regałów wzdłuż przejścia do stolików. Bo pozostała przestrzeń na parterze to kawiarnia, także w piwnicy. I to tyle, bo od 1. piętra są mieszkania na długoterminowy wynajem. Ale wielki napis na murze (taki sam, jak w latach świetności tego budynku i mieszczącej się w nim księgarni)  informuje, że to Dom Książki. 




Jest jednak zaleta - dobrze, że kamienica, która przez wiele lat swoim stanem straszyła w samym centrum miasta, teraz wygląda czysto i schludnie.

30 marca 2025

Literatura i... półki z książkami

 "Zamiast epilogu

W słynnym opowiadaniu Hemingwaya Śniegi Kilimandżaro umierający bohater przypomina sobie wszystkie historie, których już nie napisze. "Znał co najmniej dwadzieścia dobrych opowiadań z tamtych stron, ale żadnego z nich nie napisał. Dlaczego?"* Kilka z nich w skrócie przytacza, ale pełna lista musi być, oczywiście, nieskończona. Półki z książkami, których nie napisaliśmy, jak i z tymi, których nie przeczytaliśmy, ciągną się daleko w ciemność najdalszych przestrzeni wielkiej uniwersalnej biblioteki. Zawsze jesteśmy na samym początku litery A."

* Ernest Hemingway, Śniegi Kilimandżaro, przeł. Mira Michałowska, w: 49 opowiadań, Warszawa, PIW, 1971, s.84 [Manguel, Moja historia czytania..., s. 475]

Alberto Manguel: "Moja historia czytania". Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, Warszawa 2003, s. 425, tłum. Hanna Jankowska

29 marca 2025

Literatura i... puzzle

 Lubię książki. Bardzo. Od zawsze.

Uwielbiam atmosferę klimatycznych księgarń.

Marzę o pobycie w którejś z najpiękniejszych na świecie (tak, pobycie, bo zakładam, że księgarze musieliby mnie uprzejmie, lecz stanowczo wypraszać chwilę przed zamknięciem sklepu).


Lubię puzzle. Bardzo. Od niedawna.

Wynalazek niemal tak stary jak poligrafia omijałam dotychczas dość szerokim łukiem (nie liczę klocków obrazkowych po 6 w komplecie układanych w bardzo wczesnym dzieciństwie).



Ten obrazek mnie urzekł.

Mam tu i książki, i księgarnię, i puzzle.

A technologia "smart cut" sprawia, że puzzle już nigdy nie będą takie same. 

I tylko mi żal, że to nie mój rower stoi tam przed witryną...

28 marca 2025

Literatura i... muzyka. Hania Rani

 Hania Rani

Słuchanie Jej muzyki to zawsze jest dla mnie wspaniałe doznanie.

Czytanie Jej wywiadów także!

W "Wysokich obcasach" trafiłam na rozmowę Hani z Joanną Wróżyńską.

Bardzo warto przeczytać!


Mam nadzieję, że obie Panie nie będą mi miały za złe, że zrobiłam zdjęcie małego fragmentu tego wywiadu, żeby go tutaj umieścić.

Nie mogłam się powstrzymać, bowiem dotyczy dwóch dla mnie najważniejszych dziedzin kultury - muzyki i literatury.

"Wysokie obcasy", nr 26 (1245), sobota 1 lipca 2023, s. 9

27 marca 2025

Literatura i... miłość. Stanisław Lem - Obłok Magellana

 "Była to godzina, kiedy na ławkach ogrodowych, tam gdzie świateł jest najmniej, siadają pary, szepcząc do siebie słowa, których nikt na świecie nie zna, bo choćby sam mówił je nieraz, to w dziwny sposób treść takich rozmów, takich spotkań wymyka się z pamięci, ulatnia się z niej, jak parujący niepostrzeżenie eter, i pozostaje tylko odurzający, słodko-gorzki osad, wspomnienie nastroju, po brzegi wypełnionego oczekiwaniem jakichś wielkich, ciemnych oczu, rozwartych tuż u własnej twarzy, i szeptu, który oprócz woni oddechu, tonu głosu nie znaczy nic, jak muzyka, która nie znacząc pozornie nic, oznacza przecież wszystko."


Stanisław Lem - "Obłok Magellana". Wydawnictwo Literackie 2005, s. 64


Jak ładnie to Lem ujął!

"...muzyka, która nie znacząc pozornie nic, oznacza przecież wszystko"

26 marca 2025

Literatura i... mural. Stanisław Barańczak

 Stanisław Barańczak - Jeżeli porcelana to wyłącznie taka


Mural z wierszem Barańczaka znajduje się na ścianie Starej Papierni przy skrzyżowaniu ulic Estkowskiego i Szyperskiej. Odsłonięto go 2 stycznia 2016 roku.

Potem zniknął, gdy kamienica była poddawana renowacji, ale na szczęście pojawił się ponownie w tym samym miejscu.

To jeden z ośmiu murali z wierszami powstałych w ramach projektu Tomasza Genowa i Joanny Pańczak

"Poezja jest tym, co rodzi się z życia".

Zdjęcie zrobiłam 6 września 2018

25 marca 2025

Literatura i... natura. Clarissa Pinkola Estés - Biegnąca z wilkami

 "Natura odmierza czas inaczej, niż człowiek. Jako dziecko, kiedy mieszkałam pośród lasów Północy, zanim się dowiedziałam, że rok ma cztery pory, myślałam, że są ich całe tuziny: pora nocnych burz z piorunami, pora gorących błyskawic, pora palenia ognisk na leśnych polanach, pora krwi na śniegu, pora kwiatów ze szronu na szybach, pora walących się drzew, płaczących drzew, lśniących drzew, drzew w pąkach, drzew kołyszących tylko wierzchołkami, pora drzew zrzucających z gałęzi swe dzieci. Kochałam porę diamentowego śniegu, śniegu parującego, trzeszczącego pod nogami, a nawet zabrudzonego i kamienistego, bo to oznaczało zbliżanie się pory pierwszych kwiatów nad rzeką."

 Clarissa Pinkola Estés - Biegnąca z wilkami. Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2001, s. 278; przekład Agnieszki Cioch

24 marca 2025

Literatura i... czytanie przy kominku. Lucy Maud Montgomery - Błękitny Zamek

Lucy Maud Montgomery to nie tylko Ania z Zielonego Wzgórza, chociaż rzeczywiście, skojarzenie nazwiska pisarki z Anią jest automatyczne. Ale pamiętam, jak będąc nastolatką, w jedną noc połknęłam "Błękitny Zamek"...

Cóż, księcia z bajki można spotkać wszędzie, tylko trzeba się odważyć wyjść mu naprzeciw. 

 "Nie zapalali światła - wystarczały im kapryśne odblaski kominka, w których świetle twarze ich już to wynurzały się z cienia, już to zapadały weń z powrotem. Gdy świst wiatru potęgował się, Edward zamykał drzwi, zapalał lampę i czytał Joannie poezje, rozprawy naukowe lub wspaniałe, soczyste opisy dawnych wojen. Beletrystyki nie uznawał - zaklinał się, że go nudzi śmiertelnie. Joanna jednak sama dla siebie czytywała od czasu do czasu powieści, nowele lub humoreski. Wyciągnięta wygodnie na wilczych skórach rozkoszowała się do syta swą lekturą, rozmyślając, wzruszając się lub śmiejąc. Edward na szczęście nie należał do tych uprzykrzonych ludzi, którzy nie potrafią wysłuchać czyjegoś śmiechu nad książką, by nie zapytać od razu: "Co cię właściwie tak śmieszy?" "


Lucy Maud Montgomery: "Błękitny Zamek". Nasza Księgarnia, Warszawa 1985, s. 109; tekst opracowano na podstawie wydania polskiego z 1926 r.

23 marca 2025

Literatura i... czytanie w książce. Haruki Murakami - Norwegian Wood

Haruki Murakami... gdyby mnie ktoś kiedyś spytał, z kim z grona japońskich pisarzy chciałabym porozmawiać, nie miałabym wątpliwości. Właśnie z nim. Czy o książkach i pisaniu? Na pewno tak, ale i o muzyce, o jazzie, który oboje lubimy. O życiu, tak po prostu. Bo z lektury jego książek wynoszę wrażenie, że dobrze by nam się  rozmawiało.

 "Często czytałem książki. Nie byłem oczytany, natomiast do ulubionych książek wracałem po kilka razy. Podobali mi się wtedy: Truman Capote, John Updike, Scott Fitzgerald, Raymond Chandler, lecz nie zauważyłem na swoim roku ani w akademiku nikogo, kto gustowałby w tego typu powieściach. Wszyscy czytali zazwyczaj japońskich autorów, jak Kazumi Takahashi, Kenzaburo Óe czy Yukio Mishima, albo współczesnych pisarzy francuskich. Dlatego nic dziwnego, że nie mieliśmy wspólnych tematów i spędzałem dużo czasu w samotności zatopiony w lekturze. Niekiedy po kilkakrotnym przeczytaniu książki zamykałem oczy i wciągałem do płuc jej zapach. Samo wąchanie i dotykanie kartek sprawiało, że czułem się szczęśliwy.

W osiemnastym roku życia najwyżej ceniłem Centaura Johna Updike'a, ale kiedy przeczytałem go kilka razy, stopniowo stracił swój pierwotny blask i wtedy na pierwszą pozycję wysunął się Wielki Gatsby Scotta Fitzgeralda, i przez długi czas uważałem go za najlepszą powieść. Gdy przychodziła mi ochota, brałem z półki Wielkiego Gatsby'ego, otwierałem na chybił trafił i czytałem dłuższy fragment. Taka lektura ani razu mnie nie rozczarowała. W książce nie było ani jednej nudnej strony. To doprawdy wspaniałe, myślałem. I chciałem tą wspaniałością podzielić się z innymi, lecz wokół mnie nie było nikogo, kto czytałby Wielkiego Gatsby'ego lub chociażby był skłonny go przeczytać. W tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku czytania Scotta Fitzgeralda nie uznawano może za reakcyjność, ale na pewno nie było ono mile widziane.

Tylko jedna osoba z mojego otoczenia znała Wielkiego Gatsby'ego i właśnie z tego powodu się zaprzyjaźniliśmy. Był to student trzeciego roku prawa Uniwersytetu Tokijskiego nazwiskiem Nagasawa. Mieszkaliśmy w tym samym akademiku, do tej pory znaliśmy się tylko z widzenia, lecz pewnego dnia, gdy siedziałem w jadalni, wygrzewając się na słońcu, i czytałem Wielkiego Gatsby'ego, usiadł obok i zapytał, co czytam. Kiedy mu powiedziałem, spytał, czy książka jest ciekawa. Odrzekłem, że czytam ją trzeci raz, a mimo to w miarę czytania przybywa fragmentów, które chce się czytać ponownie.

- Skoro facet przeczytał Wielkiego Gatsby'ego trzy razy, chyba będzie moim przyjacielem - powiedział, tak jakby sam siebie przekonywał. I zostaliśmy przyjaciółmi. Miało to miejsce w październiku.

Im lepiej poznawałem Nagasawę, tym dziwniejszy mi się wydawał. Spotkałem w swoim życiu wielu dziwnych ludzi, niektórych poznałem bliżej, ale nigdy przedtem nie widziałem kogoś równie dziwnego jak on. Czytał mnóstwo - nie mogłem się z nim równać - lecz z zasady brał do ręki tylko te książki, których autor nie żył od ponad trzydziestu lat. Wierzył tylko takim.

- Nie o to chodzi, że nie wierzę we współczesną literaturę. Po prostu nie chcę marnować cennych chwil na czytanie rzeczy, które jeszcze nie przetrwały próby czasu. Życie jest krótkie.

- A jakich pisarzy lubisz? - spróbowałem się dowiedzieć.

- Balzaka, Dantego, Josepha Conrada, Dickensa. - Odpowiedź miał gotową.

- Nie można ich nazwać współczesnymi.

- Dlatego ich czytam. Jeżeli czytasz to samo, co inni ludzie, potrafisz myśleć tylko tak jak oni. To prostacy i prymitywy. Normalny człowiek nie robi rzeczy, których musiałby się wstydzić. Wiesz co, Watanabe? W tym akademiku tylko ja i ty jesteśmy stosunkowo normalni. Wszyscy inni nadają się na przemiał.

- Skąd wiesz? - zapytałem zdziwiony.

- Znam się na tym. Od razu widać, jakby mieli to wypisane na czołach. Do tego obydwaj czytaliśmy Wielkiego Gatsby'ego.

W głowie dokonałem obliczeń. - Ale Scott Fitzgerald umarł dopiero dwadzieścia osiem lat temu.

- Czy to ma znaczenie? Zaledwie dwa lata - powiedział. - Dla takiego wspaniałego pisarza można zrobić wyjątek.” *

Poglądy miał Nagasawa radykalne. Ale to jest bardzo ciekawe podejście do czytania. To spostrzeżenie, że prawdziwa wartość broni się sama. Jeżeli więc o jakiejś książce lub pisarzu świat pamięta po 30 latach, to warto mu poświęcić trochę swojego czasu.

* Haruki Murakami: „Norwegian Wood”. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2006, s. 51-53, tłum. Dorota Malczewska i Anna Zielińska-Elliott

Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Merlina.

22 marca 2025

Literatura i... księgarnia idealna. Katarina Bivald - Księgarnia spełnionych marzeń

  "Była to, w wielu aspektach, księgarnia jej marzeń, przede wszystkim dlatego, że wszystkie te książki zostały już przeczytane.

Przeczytane książki są najlepsze."

Katarina Bivald - Księgarnia spełnionych marzeń. Wydawnictwo Amber, Warszawa 2014, s. 133; przekład Ewy Chmielewskiej-Tomczak

21 marca 2025

Literatura i... sen. Olga Tokarczuk - Ostatnie historie

  


"A sen potrafi budować łagodne granice między wydarzeniami. Nic nie może się zacząć ani skończyć naprawdę, dopóki kropki nad dniem nie postawi sen."


Olga Tokarczuk - Ostatnie historie. Wydawnictwo Literackie 2004, s. 125

20 marca 2025

Literatura i... mural. Andrzej Stasiuk

 Andrzej Stasiuk - Kucając


Mural znajduje się w klimatycznym podwórku kamienicy przy ulicy Zielonej 1.

O jego autorze [Navrez ?] nie udało mi się znaleźć informacji, podejrzewam, że jest to mieszkaniec kamienicy. Gratuluję!

Zdjęcie zrobiłam 16 października 2018

19 marca 2025

Literatura i... książki w domu. J.R. Moehringer - Bar dobrych ludzi. Wspomnienia

 "... Pamiętasz te wszystkie książki, które wtaszczyliśmy do twojego mieszkania, kiedy pomagałem ci w przeprowadzce? Zastanawiałem się, czy... no, wiesz... – Pokręciłem głową. Nie wiedziałem, do czego zmierza. – Zastanawiałem się... – kontynuował niepewnie. – Może masz jakieś książki, których już nie używasz...

W pierwszej chwili pomyślałem, że właściwie nie używam żadnej z nich. Zauważyłem, że Bob Gliniarz myśli o książkach jak o narzędziach. Większość rzeczy traktował jak narzędzia. Nawet jego drinki nosiły nazwy narzędzi – Śrubokręt, Zardzewiały Gwóźdź... Chciałem mu wytłumaczyć, że książek nie „używa się” jak narzędzi, więc nie ma różnicy, czy ich używam, czy nie. Cieszy mnie ich obecność, lubię na nie patrzeć, kiedy stoją na półkach i leżą na podłodze. Tylko one sprawiają, że moje nędzne mieszkanie wygląda trochę przytulniej. Dotrzymują mi towarzystwa, poprawiają nastrój. Poza tym wszystkie książki, które miałem w dzieciństwie, były przesiąknięte piwniczną wilgocią albo brakowało im okładek, więc teraz jestem bardzo wybredny i ostrożny. Nigdy nie piszę na marginesach ani nie zaginam rogów. Nigdy też ich nie pożyczam, zwłaszcza pierwszych wydań, które dostałem od redaktorów „Times Books Review”, kiedy miałem przygotować wywiady z autorami. Ale nie mogłem tego powiedzieć Bobowi Gliniarzowi..."


J.R. Moehringer: „Bar dobrych ludzi. Wspomnienia”. Sonia Draga, Katowice 2009, s. 450-451, tłum. Maciej Potulny

18 marca 2025

Literatura i... film. "Sprostowanie" ["Disclaimer"]

 "Możemy porozmawiać potem..."

Od czasu, gdy obejrzałam film "Tár", zaliczam się do wielkich zwolenniczek Cate Blanchett. Już o tym pisałam kiedyś, o tym, jak szukałam filmów z Jej udziałem nie tylko na platformach streamingowych, ale i na wydawnictwach DVD. I z każdym kolejnym filmem utwierdzałam się w opinii, że Cate jest niezwykłą Osobowością w światowym kinie.

Czy mogłam zatem spokojnie przejść do porządku dziennego nad faktem, że serial Alfonso Cuaróna "Disclaimer" [polski tytuł: "Sprostowanie"] z ostatnią rolą Cate jest dla mnie niedostępny, bo nie mam abonamentu platformy, która jako producent serialu zapewne zastrzegła sobie wyłączność?

No, nie.

Czego się nie robi dla Cate…


7 odcinków, ok. 6 godzin oglądania. Połknęłam w jeden dzień (i pół nocy).

I chociaż minęło kilka dni, wciąż jeszcze trudno mi zebrać myśli.


Świetna nie tylko Cate, także Kevin Kline. Bardzo dobrzy partnerujący im aktorzy, o których trudno powiedzieć, że są postaciami drugiego planu. Ten pierwszy plan jest w serialu naprawdę szeroki.

Pięknie uzupełniająca obraz muzyka Finneasa O'Connella.


Plakat do serialu zawiera komentarz do tytułu: "The past always find you"

Czy naprawdę?

Ja powiedziałabym, że rozkosz bogów lepiej zostawić w ich gestii.


Tak, jak to było w przypadku "Mężczyzny imieniem Ove", gdy odszukałam książkę, na podstawie której powstał film, tak i tym razem przyniosłam do domu książkę Renée Knight - "Sprostowanie" [Wydawnictwo Sonia Draga, 2015]


"Możemy porozmawiać potem..."

Te słowa padają pod koniec książki, wydają mi się szczególnie ważne.

Czy dobrze jest odwlekać to, co powinno być powiedziane od razu, we właściwym czasie. Są jednak takie sprawy, takie przeżycia, dla których nigdy nie nadchodzi ten właściwy czas. Przemilczane z obawy o reakcję. Ale także po to, żeby zapomnieć, odsunąć od siebie, uśpić emocje...


17 marca 2025

Literatura i... spotkanie autorskie. Anna Kamińska

Marek Jackowski
Marek Kotański
Halina Krüger-Syrokomska
Wanda Rutkiewicz
Simona Kossak

Co łączy te postaci? Pozornie nic.
A jednak, tylko pytanie należy postawić właściwie...

KTO łączy te postaci?

Anna Kamińska

Autorka książek biograficznych, która - w odwrotnej zresztą kolejności niż (celowo) podana wyżej -  wchodziła w świat tych osób, żeby o nich napisać.


Niedawna premiera filmu "Simona" na podstawie książki Pani Anny rozbudziła żywe zainteresowanie osobą Simony i jej światem - lasu, dzikich zwierząt. Jej nietuzinkową osobowością.

Sprawiła, że sięgnęłam po debiutancką biografię Pani Anny. A następnie po powstałą niejako obok "Simony" uzupełniającą i dopełniającą obraz miejsca i czasu "Białowieżę szeptem" [Wydawnictwo Literackie, 2017]

A lektury te zaprowadziły mnie dzisiaj do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Poznaniu na bardzo ciekawe spotkanie z Panią Anną.


Jak było? Interesująco, inspirująco, poznawczo, a także miło i sympatycznie, bowiem Pani Anna jest otwartą i ciekawą Osobą, która doskonale zna temat i swoją wiedzę przekazuje w zachęcającej formie.


A na mnie wywarło wpływ dodatkowy, zaraz po powrocie do domu, zapominając o wodzie na herbatę wygotowującej się właśnie w kuchni, zaczęłam namierzanie w księgarniach pozostałych książek Anny Kamińskiej.

Strona Pani Anny: Anna Kamińska