Literatura i... muzyka, sztuka, ujmujące opisy przyrody. Literatura i... zatrzymana w niej uroda życia. Ale i literatura zawarta w literaturze - bohaterowie czytający książki, biblioteczki - domowe i te znacznie większe oraz księgarnie i antykwariaty. Pojedyncze zdania, akapity, przy których się zatrzymuję, czytam ponownie, a często przepisuję, żeby móc do nich wracać. Literatura na ekranie. I wreszcie wydarzenia związane z książkami - spotkania autorskie, wystawy, targi książki
11 marca 2025
Literatura i... mural. Zbigniew Herbert
Literatura i... muzyka. Jón Kalman Stefánsson - Niebo i piekło
Literatura i... książka w książce. Adeline Yen Mah - Chiński Kopciuszek
"Właśnie wtedy Wu Chun-mei pożyczyła mi książkę pod tytułem „Mała księżniczka”, przetłumaczoną na chiński z angielskiego. Powiedziała, że to jedna z jej ulubionych powieści i że została napisana przez angielską autorkę Frances Hodgson Burnett. Ta opowieść o siedmioletniej osieroconej Sarze Crew, która życie zaczęła jako dziedziczka, a w ciągu jednej nocy stała się posługaczką bez grosza, ale w końcu odmieniła swój los dzięki własnym wysiłkom, porwała moją wyobraźnię jak żadna inna książka dotąd. Czytałam ją ciągle od początku, cierpiałam wraz z upokorzoną Sarą, płakałam nad jej rozpaczą, żałowałam utraty ojca i rozkoszowałam się końcowym tryumfem. Zatrzymałam ją na tak długo, że w końcu Wu Chun-mei zniecierpliwiła się i zażądała zwrotu. Pochodząc z bezpiecznego, szczęśliwego domu, Wu Chun-mei nie mogła pojąć, jakie wrażenie wywarła na mnie ta książka i jaką przyniosła mi nadzieję. Po raz pierwszy zrozumiałam, że dorośli mogą się mylić w swoich ocenach co do dziecka. Jeżeli będę się starać tak, jak Sara, żeby wewnętrznie stać się księżniczką, może także i ja będę potrafiła zmienić tę kiepską opinię, jaką wszyscy w domu mieli na mój temat.
Nie chcąc tracić z oczu tego dopiero co znalezionego skarbu, błagałam, żebym mogła ją zatrzymać jeszcze przez dwa tygodnie. Z wielkim nakładem sił i zawziętości przez ten błogosławiony czas przepisałam książkę słowo po słowie do zeszytów, a jej fragmentów nauczyłam się na pamięć. Spałam z zeszytami pod poduszką, aż manuskrypt w końcu całkiem się wystrzępił."
Adeline Yen Mah: "Chiński Kopciuszek : sekretna historia niechcianej córki". Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2004, 185 s. tłum. Joanna Orska.
Zdjęcie okładki "Chińskiego Kopciuszka" pochodzi ze strony poczytaj.pl, a "Małej księżniczki" ze strony Wydawnictwa SARA.
Literatura i.... pasja czytania. Maria Pruszkowska - Przyślę Panu list i klucz
![]() |
| Okładka |
![]() |
| Okładka |
![]() |
| Zdjęcie |
![]() |
| Okładka |
Są książki, które się pochłania.
Są książki, które pochłaniają czytającego.
Dla mnie właśnie Przeminęło z wiatrem było taką książką.
[s. 113-114]
Maria Pruszkowska: "Przyślę panu list i klucz". Wydawnictwo Formicula, Kraków 2009.
Literatura i... dżungla. Luis Sepúlveda - O starym człowieku, co czytał romanse
Dżungla amazońska jest piękna, ale groźna. Ktoś, kto jej nie zna i nie szanuje jej praw, nie ma szans na przetrwanie. Antonio José Bolívar nie jest tubylcem, ale dzięki Shuarom poznał tajniki życia w tym środowisku. Shuarowie akceptowali jego obecność wśród nich do chwili, gdy nieświadomie naruszył zasady odwiecznego rytuału z pogranicza życia i śmierci. W jaki sposób i jakie to miało skutki dla Starego można przeczytać w książce chilijskiego pisarza Luisa Sepúlvedy "O starym człowieku, co czytał romanse". Dlaczego akurat romanse? Dlaczego żyjący w wymagającym hartu i wytrwałości i niesprzyjającym lekturze otoczeniu mężczyzna czytał powieści, uznawane powszechnie za niemęskie? Czego w nich szukał?
"Antonio José Bolívar nie mógł oderwać oczu od książki w rękach duchownego. Cierpliwie poczekał, aż ksiądz, zmorzony snem, wypuści ją z ręki.
Była to biografia świętego Franciszka. Zaczął ją przeglądać ukradkiem, z uczuciem, że popełnia czyn grzeszny.
Sylabizował z trudem i chcąc lepiej zrozumieć wszystko, co było tam napisane, począł odczytywać półgłosem rozszyfrowane słowa.
Ksiądz obudził się i rozbawiony patrzył, jak Antonio José Bolívar siedzi z nosem w książce.
- Ciekawe? - zapytał.
- Przepraszam, eminencjo. Widziałem, że ksiądz śpi, więc nie chciałem przeszkadzać.
- Ciekawi cię to? - powtórzył ksiądz.
- Zdaje mi się, że tam jest dużo o zwierzętach - odpowiedział nieśmiało.
- Święty Franciszek kochał zwierzęta. Wszystkie boskie stworzenia.
- Ja też je kocham. Na swój sposób. Czy ksiądz zna świętego Franciszka?
- Nie. Bóg pozbawił mnie tej przyjemności. Święty Franciszek zmarł bardzo dawno temu. To znaczy opuścił ziemski padół i teraz żyje wiecznie obok Stwórcy.
- Skąd ksiądz to wie?
- Bo już czytałem tę książkę. To jedna z moich ulubionych lektur.
Duchowny wymawiał te słowa uroczyście, gładząc wytartą okładkę. Antonio José Bolívar patrzył na niego jak urzeczony i poczuł, że kiełkuje w nim zazdrość.
- Przeczytał ksiądz dużo książek?
- Sporo. Kiedyś, kiedy jeszcze byłem młody i oczy mi się tak nie męczyły, połykałem każdą książkę, jaka wpadła mi w ręce.
- Czy wszystkie książki mówią o świętych?
- Nie. Na świecie są miliony książek. We wszystkich językach i na wszystkie tematy, nawet na takie, które powinny być zakazane.
Antonio José Bolívar nie zrozumiał, czego miał dotyczyć ten zakaz i wciąż stał ze wzrokiem wbitym w białe i pulchne ręce księdza na ciemnej okładce.
- A o czym są inne książki?
- Przecież mówię. O wszystkim. Są książki przygodowe, naukowe, historie sławnych ludzi, o technice, o miłości...
Ten ostatni temat zainteresował go. [...]
- Jakie są te książki o miłości?
- Boję się, że na ten temat niewiele ci mogę powiedzieć. Czytałem tylko kilka.
- Nie szkodzi. Jakie one są?
- No więc mówią o historii dwojga ludzi, którzy się spotykają, kochają i walczą z przeciwnościami losu o swoje szczęście."
[s. 46-47]
Tak zaczęło się dla Antonia obcowanie z książkami, czytanymi mozolnie, ale z wielkim zaangażowaniem, bowiem "mówiły o miłości w tak pięknych słowach, że czasem pozwalały zapomnieć o ludzkim barbarzyństwie".
[s. 98]
Luis Sepúlveda: "O starym człowieku, co czytał romanse". Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2006, 99 s., tłum. Elżbieta Komarnicka
Literatura i... mural. Stanisław Barańczak - A tak niewiele brakowało
Stanisław Barańczak - "A tak niewiele brakowało"
Samolocik zawiera pierwszą część wiersza "A tak niewiele brakowało":
A tak niewiele brakowało: mogłem
po prostu wraz z innymi podnieść rękę,
po prostu wraz z innymi ją opuścić –
aby w tej samej chwili wrosła ciężkim
łokciem w zielone sukno prezydialnych stołów,
w skórę wyściełającą przepastne siedzenia
czarnych limuzyn, w polakierowane
pulpity mównic, w bankietową biel
obrusów[...]
Zdjęcie zrobiłam 25 września 2018









